Na naszych oczach dokonuje się rewolucja. Polacy nareszcie dostrzegli, że rower nie jest tylko urządzeniem sportowym i rekreacyjnym. Jest także, a może przede wszystkim najefektywniejszym środkiem transportu w mieście. Kraje zachodnioeuropejskie już dawno temu zrozumiały, że rozbudowa dróg nie jest lekarstwem na korki w mieście. Samochód owszem, może być ważnym uzupełnieniem systemu transportowego miasta, ale posiada jedną zasadniczą wadę – jest za duży. Nie mieści się w miastach projektowanych na ludzką miarę. Szczególnie w miastach europejskich, do których przecież należą Warszawa, Kraków, Łódź, czy Wrocław.
Amerykanie swoją lekcję przeżywają jeszcze boleśniej i dłużej zajmuje im jej zrozumienie. Tam sytuacja jest o tyle gorsza, że większość miast została zaprojektowana, a przynajmniej przebudowana na miarę samochodu. Konsekwencją są wymarłe organizmy miejskie, praktycznie bez przestrzeni publicznych, w których żyją nieszczęśliwi i chorzy na otyłość ludzie spędzający średnio 4 godziny dziennie stojąc w korkach. Mimo, że autostrady mają tam najszersze na świecie. Pierwszy z klinczu wyrwał się i tak najbardziej „żywy” i „europejski” Nowy Jork, w którym od kilku lat wprowadza się odważne rozwiązania polegające na ograniczaniu ruchu samochodowego i wprowadzaniu udogodnień dla rowerzystów i komunikacji publicznej. Efekt? Miasto pięknieje, staje się bardziej zielone, cichsze, bezpieczniejsze i co najważniejsze – zmniejszają się korki, a ludziom łatwiej jest poruszać się po mieście.
Wracając na nasze podwórko coraz częściej obserwujemy przesłanki ku temu, że stary mit chwieje się w posadach i powoli upada. Mają w tym udział między innymi: ogólnopolska sieć Miasta dla Rowerów, pochodząca z Wrocławia inicjatywa Zagoń Rower do Roboty, czy też portal I bike Krakow dokumentujący społeczną akcję "Kraków, rower i ja", która gromadzi relacje ludzi z różnych środowisk i sfer, których łączy jedno - poruszają się po swoich miastach na rowerze. Warto zwrócić też uwagę na licznie pojawiające się w Polsce blogi "Cycle Chic" - opowiadające o "rowerowej modzie" i udowadniające, że do jazdy na rowerze wcale nie jest konieczne specjalne sportowe ubranie. Najciekawszym z nich jest blog łódzki. Na przysłowiowym „holendrze” czyli rowerze miejskim możemy śmiało pedałować w garniturze czy sukience. Rowery tego typu są tak skonstruowane, żeby zapewnić użytkownikom komfort jazdy i ochronić ich przed zabrudzeniami. Dowód na rewelacyjną mobilność roweru przedstawiło ostatnio stowarzyszenie Rowerowy Szczecin, tworząc mapę zasięgu roweru. Okazało się, że 15 minut to czas wystarczający na dojechanie z centrum Szczecina do niemal wszystkich zakątków miasta.
Zgodnie z statystykami BikeOne – pierwszej w Polsce bezobsługowej wypożyczalni rowerów miejskich, aż 67% wypożyczeń to dojazdy do pracy, na uczelnię, czy do szkoły. Kolejne 27% ma na celu załatwienie czegoś, lub odwiedziny u znajomych. Jedynie 4% wypożyczeń to przejazdy rekreacyjne.
W obalaniu mitów z pewnością mają udział tak zwani celebryci. Dobry przykład dał ostatnio trener Wisły Kraków - Robert Maskaant, który mimo wysokich zarobków nie miał problemu z wybraniem roweru jako sposobu na dojazd do pracy. Jak wiadomo Holendrzy to praktyczny naród:)
Rowerowy trend to jedno, ale aby wyjść mu naprzeciw potrzebne są konkretne działania mające na celu zmienianie polskich miast, firm i instytucji na bardziej przyjazne rowerzystom. Zasadnicza rola przypada tu samorządom, ale te zazwyczaj najpóźniej reagują na zmiany. Na szczęście swoje trzy grosze mogą dodać także firmy prywatne. Coraz większą popularność zyskuje certyfikat „Przyjazny Rowerom” przyznawany przez Fundację Partnerstwo dla Środowiska obiektom, które spełnią odpowiednie dla danej kategorii kryteria. Dla obiektów znajdujących się w miastach – firm i instytucji najważniejsze są bezpieczne i komfortowe stojaki rowerowe, ale nie tylko… Certyfikowane budynki mają na wyposażeniu także zestaw podstawowych narzędzi rowerowych, których możesz użyć w razie gdyby twojemu rowerowi przytrafiła się jakaś usterka. Przydatne mogą się też okazać informacje o najbliżej znajdujących się sklepach i serwisach rowerowych, a także o sieci dróg, czy szlaków rowerowych.
Wśród obiektów miejskich, które już otrzymały certyfikat możemy znaleźć instytucje publiczne takie jak choćby Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie, jak również mniejsze i większe firmy prywatne od niewielkich kawiarni do olbrzymich centrów handlowych takich jak Wrocławskie Arkady.
W sumie w całym kraju przyznano do tej pory 104 certyfikaty, z czego większość to obiekty noclegowe przy rowerowych szlakach turystycznych należące do innej kategorii certyfikatu. Sądząc jednak po dynamicznie rozwijającym się miejskim ruchu rowerowym, kolejne firmy i instytucje „przyjazne rowerom” są tylko kwestią czasu.